Jest poniedziałek 12 październik. Może okazać się, że decyzje podjęte dzisiaj będą miały bardzo duży wpływ na moją przyszłość. Po otrzymaniu telefonu w środę czekałem na ten dzień. Dzisiaj mamy poniedziałek i tak bardzo się boję, że najchętniej zostałbym w domu, schował się pod kołdrą i oczekiwał jakiegoś cudu.
Te ostatnie dni przypominają mi dni przed diagnozą i dni po diagnozie. To były bardzo kiepskie dni. Strach przed tym wszystkim, strach przed nawrotem jest paraliżujący. Gdyby nie moje Słońce, moi bliscy na pewno byłoby jeszcze gorzej. Dzięki Wam przynajmniej jakoś funkcjonowałem. Dzisiejsza noc była okropna. Stres skutecznie uniemożliwia mi spanie czy jedzenie.
Myślałem, że to wszystko już jest za mną, że życie doświadczyło mnie na tyle, że pozwoli mi wrócić do normalności. Poznałem najwspanialszą kobietę, chodzę z uśmiechem na twarzy do pracy, korzystam z życia, a tu los znowu daje mi w kość. Los bywa czasem okrutny... Dla mnie zbyt okrutny...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz