sobota, 23 stycznia 2016

13/01

Mijały dni i noce, a o wynikach ani widu, ani słychu. W piątek 8stycznia dostałem list ze szpitala o bardzo dziwnej treści. Mianowicie poinformowano mnie, że oglądali skany i nic się nie zmieniło i zlecają PET skan. WTF?? dopiero miałem skan i już następny? Zadzwoniłem do sekretarki pani doktor i zapytałem co co cho. Powiedziała, że przekaże i da mi znać jak tylko będzie coś wiedziała. Czytałem ten list jeszcze z 10 razy i w końcu dostrzegłem coś co wszystko wyjaśniło. Data dyktowania listu 9grudnia, data napisania listu 20grudnia, data wysłania listu 7styczeń!!!!! Mają rozmach skurwysyny! jeden list, a tylu ludzi musiało go tyle tworzyć. Zaznaczam, że nie był pisany ręcznie. Poinformowałem sekretarkę, że rozwikłałem zagadkę :)
Na wyniki trzeba było czekać dalej.
W środę 13 stycznia odebrałem rano telefon od pielęgniarki prowadzącej. Oczywiście się spociłem, ręce mi się trzęsły. Zapytała co z tym listem, więc jej wytłumaczyłem. Powiedziała,że mają wyniki, ale będą je omawiać dopiero na spotkaniu popołudniu i zabukowała mi wizytę na poniedziałek. Poprosiłem, żeby dała mi znać szybciej jeśli będzie coś wiedziała, bo ja zejdę na zawał do poniedziałku. Coś tam pomruczała pod nosem, ale obiecała zadzwonić ze względu na mój kiepski stan psychiczny. Tak, tak. Stres strasznie mnie wyniszczył. Tabletki antydepresyjne pomagały, ale nie chciałem ich brać cały czas. W drodze z pracy do domu telefon ze szpitala. Wiedziałem, że to z wynikami... odbieram i drżącym głosem pytam "wynik? jaki jest wynik". Węzeł chłonny znowu się powiększył o 2mm, ale nie ma aktywności nowotworowej!!!!!!!!! Jestem czysty!!!! Czekałem na ten dzień od września kiedy otrzymałem pierwsze, gorsze wyniki. Te wzrosty nie mają nic wspólnego z nowotworem! Kamień z serca :)) jeszcze tylko w poniedziałek do onkologa po dokładne wyniki i żyję na 107% dalej!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz