Witam ponownie. Nie było mnie tu trochę. Mam nadzieję, że się stęskniliście :) zacznę od tego, że udało mi się umówić skan na 30grudnia. Według tego co powiedziano mi przez telefon pani doktor zleciła skan ASAP w wolnym tłumaczeniu już teraz, w tej chwili "biegnij ziomek, biegnij". Do szpitala do Sheffield pojechałem z mą miłością i przyjacielem. Niestety do Sheffield bo w Doncaster nie dorobili się jeszcze maszyny do PET skanu. Miła obsługa. Zaproszono mnie do pokoju, wytłumaczyli o co chodzi, po co i dlaczego oraz co będą robić. Dostałem zastrzyk z radioaktywną glukozą, która podczas skanu miała wyodrębnić aktywne i nieaktywne komórki, tkanki, węzły chłonne czy narządy. Plus taki, że nic nie czułem w przeciwieństwie do tomografii z kontrastem. Minus taki, że po zastrzyku godzina przerwy. Nie mogłem się ruszać, a najlepiej gdybym poszedł. Może i bym zasnął, bo wstałem o 6 rano, żeby zjeść śniadanie, bo 6godzin przed skanem trzeba było ojebać ostatni posiłek. Niestety po śniadaniu poszedłem dalej spać, więc podczas przerwy nie było mowy o zaśnięciu. Strasznie chujowa ta godzina. Już w robo szybciej czas leci. Skan trwał pół godziny. Najpierw tomografia, potem PET. Zdjęcia z obu skanów nakładają na siebie i widzą wszystko dokładnie. Mega chujowo było w tej tubie bo trzeba było ręce trzymać za głową, a pod koniec czułem już lekki ból. Na szczęście jakoś wytrzymałem. Wyniki za około 3-4dni.
Nowy rok, weekend, więc trzeba dodać z dwa dni ekstra.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz