Dzisiaj pierwsza wizyta po zakończeniu leczenia. Stres nie do opisania.
Czuję się tak samo jak przed odebraniem wyników tomografii po chemii.
Moje starania o to, aby nie myśleć o wizycie, nie stresować się tylko na
staraniach się kończy. To jest zbyt trudne, zbyt ciężkie do ogarnięcia.
Nawet świadomość tego, że stres mi w niczym nie pomaga nie działa. Ktoś kto nie był w miejscu, w którym jestem ja tego nie zrozumie.
Wszystko
wraca. Okres przed diagnozą, diagnozowanie, operacja, leczenie. Każdy
dzień, każda chwila jest w mej pamięci mimo tego, że mam z pamięcią
problemy.
Nie chce przechodzić tego znowu. Czuje się jak tykająca bomba, która w każdej chwili może zrobić BUM.
Cieszysz
się życiem, korzystasz z niego na 110procent, a przychodzi do wizyty u
onkologa i stres paraliżuje, powoduje, że zapominasz czerpać radość z
życia. Zapominasz o pozytywnym myśleniu i nastawieniu.
Jest tylko tu i teraz i ta myśl, że wszystko może wrócić, a tego nie chcesz.
I znowu prośba :) Trzymamy kciuki :)??
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTrzymamy
OdpowiedzUsuńNo nie inaczej Sąsiad!
OdpowiedzUsuńNo nie inaczej Sąsiad!
OdpowiedzUsuń