Nie wiem jakim cudem, ale jakoś przetrwałem te kilka dni od zrobionej tomografii. Śmiało mogę powiedzieć, że jutro jeden z najważniejszych dni w
moim życiu. Jutro wyniki tomografii i dowiem się jak będzie wyglądała moja
przyszłość.
Po środowej wizycie stresowałem się już trochę mniej.
Ciśnienie ze mnie zeszło. Jeden problem z głowy mniej. Z każdym kolejnym dniem stresu było jednak coraz więcej. Oczywistym jest,
że w ten niedzielny wieczór poziom stresu osiągnął apogeum i będzie mi towarzyszył, aż do
momentu zamknięcia drzwi do gabinetu Pani doktor. Czuję strach przed
jutrzejszą wizytą, ale kto by nie czuł. Dziękuje wszystkim za wsparcie,
którego mi udzielacie w tych ostatnich dniach. Dziękuje za dzisiejsze
wiadomości informujące mnie o trzymanych kciukach i o tym, że wszystko
będzie dobrze. To dla mnie bardzo ważne. Cieszę się bardzo, że nie jestem z tym
sam, że mam Was. Cieszy mnie fakt, że tak wielu ludzi mi kibicuje. Naprawdę nie wiem
czym zasłużyłem sobie na takie wsparcie od Was wszystkich.
Jedyne o co mogę prosić wszystkich czytających ten wpis to o trzymanie kciuków. Mocno i szczerze, ten ostatni raz.
Przez
ten cały okres od momentu otwarcia oczu na szpitalnej sali po zabiegu,
aż po ostatni dzień chemicznych "obiadków" walczyłem z całych sił, aby
wygrać. Wierzyłem, że musi mi się udać. Mam nadzieję, że wygrałem tę
wojnę i jutro po otrzymaniu wyników będę płakał. Płakał ze szczęścia.
Trzymam kciuki Mariusz.
OdpowiedzUsuńAnita :)