wtorek, 10 marca 2015

8-9-10 Marzec

Bez owijania w bawełnę ostatnie dni były chujowe. Nie oczekiwałem aż takich skutków tej trzydniowej chemii. Miałem nadzieję, że po pierwszym kursie nic się nie zmieni i będę dalej znosił chemię tak jak ją znosiłem. Życie lubi jednak zaskakiwać, więc i tym razem jak to w moim życiu bywa nie obyło się bez psikusa.
Zacznijmy od tego, że schudłem. Niestety dalej na samą myśl o jedzeniu mnie mdli, a tabletki z super mocami są bez super mocy i nie pomagają. Mimo wszystko od wczoraj jest już trochę lepiej bo przynajmniej nie spędziłem całego dnia w łóżku tak jak miało to miejsce w sobotę i niedzielę. Biłem rekordy w spaniu przez ten weekend, ale lepsze to niż ciągłe mdłości. Wczoraj udało mi się już troszkę więcej zjeść, więc mam nadzieję, że jakoś pomału wrócę do formy.  Chociaż nie wiem czy to możliwe skoro jutro znowu trzeba wracać na chemiczny "obiad". Na szczęście tylko 2godziny, tylko mała kroplówka.
W niedzielę odwiedzili mnie byli sąsiedzi :) wczoraj odwiedziłem sąsiadów na chwilę. Najsłodszy przystojniacha na dzielni swoim uśmiechem dodał mi co najmniej 10punktów do poziomu mocy :) pewnie dlatego dzisiaj już jest lepiej. Odwiedził mnie dzisiaj manager z pracy. W miłej atmosferze wypiliśmy herbatę. Za chwilę wybieram się na spotkanie z doktorem W. Nie mam zbytnio siły na długie rozmowy, więc pewnie spotkanie zamknie się w ciągu kilku minut.
Zamierzam jeszcze dzisiaj regenerować siły przed jutrzejszym dniem, więc na pewno nie obejdzie się bez leżenia w łóżku :)
Dziękuję bardzo za wszystkie telefony i smsy po wyjściu ze szpitala. Przepraszam za słaby kontakt, ale dochodzie do siebie po chemii nie jest takie proste.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz