poniedziałek, 16 lutego 2015

15 Luty

Super uczucie móc położyć się w swoim łóżku, pod swoją kołdrą, w swoim domu, ze swoim Rudzielcem ❤️ przespałem całą sobotę z małą przerwą na talerz zupy i prysznic. Powrót do łóżka i pobudka o 9 rano :) 17godzin snu postawiło mnie na nogi troszkę. W niedzielę byłem już mniej zmęczony. Wmusiłem jakieś śniadanie bo tabletki muszę brać. Nie jest łatwo jak Cię mdli, ale jak wyczekasz moment to nawet ujdzie. Potem zjadłem talerz gorącej zupy. Było ok :) potem wjechał niedzielny rosół. Oczywiście nie obyło się bez tabletek przeciwwymiotnych. Zrobiłem dwa prania, pozmywałem naczynia. Te czynności wydające się łatwe po chemii wcale takie nie są. Pod wieczór zjadłem schabowego z ziemniakami i miałem nadzieję, że to dobrego początki. Na kolację rosołek, ale nad ranem obudziły mnie mdłości. Taki mamy klimat niestety. Tabletka w ruch i dalej spać.
Niedziela minęła mi na leżeniu w łóżku, udanych próbach jedzenia. Smak śrubki nadal w buzi, ale nie przekłada się to jeszcze na smak jedzenia. Węch mi się wyostrzył chyba do granic możliwości bo czuję dosłownie wszystko. Na samą myśl o słodyczach robi mi się niedobrze.
Mam ambitny plan na dzisiejszy poniedziałkowy dzień - nic nie robić :) dzisiaj za pewno ktoś już wpadnie mnie odwiedzić. Nie wiem ile będą wyglądały wizytacje i w jakiej będą formie, ale postaram się dać z siebie wszystko :)
Moja Ruda mordeczka tak się za mną stęskniła, że nie opuszczała mnie na krok. A to spał pod kołdrą, a to na kołdrze, ale zawsze wtulony <3 w niedziele nawet w toalecie na kolanach siedział :) moja prawdziwa Walentynka <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz