czwartek, 19 lutego 2015

18 Luty

Wstałem, zjadłem, tabletki wziąłem. Przez chwilę zwątpiłem w pomysł dojazdu do szpitala środkami komunikacji. 5minut w łóżku przed wyjściem jednak podładowało moje baterie i ruszyłem. Autobus, pociąg. Chciałem przykozaczyć i przez 5minut stałem w pociągu. Zmądrzałem jednak szybko i poszukałem siedzącego miejsca. Dla kogoś z boku może to wydawać się dziwne, nienormalne, udawane. Zmęczenie po chemii jednak jest nie do porównania. W chwilę robisz się zmęczony i nie masz na to wpływu. Możesz jedynie usiąść, położyć się. Wiedziałem o skutkach ubocznych chemioterapii, wiedziałem o zmęczeniu. Jednak nie tego oczekiwałem. Teraz już wiem, że po pracy nigdy nie byłem jeszcze naprawdę zmęczony :P
Kolejny autobus i znalazłem się przed szpitalem. Oczywiście przed czasem. Wszedłem i od progu mdłości wróciły. Smrodek szpitala skutecznie zamienił w miarę dobry dzień w ten gorszy.
Winda, Ward 3 i Super Mario wrócił. Wszyscy przywitali mnie z otwartymi ramionami :) czułem się dużo lepiej. Znałem tych ludzi, wiedziałem czego się spodziewać i po co tu jestem. Na miejscu okazało się, że chemia została przesunięta z 13 na 15, ponieważ worek z "obiadem" nie zdążył dojechać. Dostałem łóżko, poszedłem do sklepiku po chipsy, colę i wodę. Cola ratuje mnie przed mdłościami pomiędzy braniem tabletek. W między czasie odwiedziły mnie poznane podczas ostatniej wizyty pielęgniarki i pielęgniarze :) wybiła 15 i pojawiła się jedna z moich ulubionych piguł wraz z zestawem strzykawek, igieł i jebanych tasiemek. Siedziałem twardo, starałem się nie patrzeć, nie myśleć o tym. Udało się prawie bezboleśnie, szybko w miarę. Gdyby nie to, że ręka zaczęło mi drżeć, obleciał mnie pot i ciśnienie z pulsem skoczyły do granic możliwość to byłoby całkiem dobrze. Niestety gorąc, brak świeżego powietrza o mało nie doprowadziły do tego,że super Mario by zemdlał :P na szczęście w miarę szybko udało się otworzyć okno i jakoś doszedłem do siebie. Posiedziałem tak jeszcze chwilę i stwierdziłem,że nie będę się dalej męczył skoro mam łóżko. Założyłem słuchawki, zamknąłem oczy i jakoś zleciały te dwie godziny. Niestety po skończonym chemicznym obiedzie trzeba było oderwać tasiemki ;/ ja pierdolę! W następną środę golę obie ręce :) odrywanie tasiemek zdecydowanie bolało najbardziej. Z tego miejsca chciałbym zaznaczyć, że podziwiam wszystkie kobiety, które z własnej, nieprzymuszonej woli oddają się zabiegom depilacji :)
Ze szpitala poszedłem do Subway'a :) kanapka zaliczona i można było wrócić do domu. W drodze powrotnej polski sklep zaliczony. Udało mi się obejrzeć pierwszą połowę meczu Realu i zmęczenie zaprowadziło mnie prosto do łóżka :)
Dzisiaj jest ok. To znaczy dalej jestem zmęczony, dalej mam mdłości. Temperatura w normie. Trochę krwi zaczęło się pojawiać z nosa podczas wydmuchiwania, ale to też normalne. Trochę gorzej z cerą po chemii. Mam nadzieję, że to minie :)
Doszły mnie słuchy, że mężczyźni z mojego grona znajomych zaczęli się badać :) bardzo mnie to cieszy, że moja sytuacja, moja osoba czy mój blog spowodowały zainteresowaniem tym tematem. To naprawdę bardzo ważne. Kobiety dbają o swoje piersi, a my dbajmy o swoje jądra.
Szybsza diagnoza, szybsza reakcja!
Z tego miejsca chciałbym poprosić wszystkich czytających o udostępnienie mojego bloga gdziekolwiek się da :) facebook, meile, wiadomości. Każda forma jest dobra :) może komuś to pomoże :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz