czwartek, 15 stycznia 2015

13 Styczeń

Dziwny dzień ten 13. Najpierw przespałem wizytę u psychologa. To znaczy przespałem nieświadomie, gdyż byłem przekonany, że 13 jest w środę. No cóż chyba za dużo tych wizyt, lekarzy i szpitali. Lekka huśtawka nastrojów. Albo wstałem lewą nogą albo się nie wyspałem albo to udzielający się stres. Od kilku dni męczą mnie mdłości, znowu pojawiły się te cholerne bóle brzucha. Nie silne, ale uciążliwe i jak zwykle lampeczka się zapala, że może to jakiś inny raczek albo ten sam w innej części ciała. Taka już chyba przypadłość o. Muszę umówić się jeszcze raz do pani psycholog. Może ona jakoś pomoże. Ugotowałem obiad i jestem z siebie bardzo zadowolony bo to drugi obiad od dwóch miesięcy, który udało mi się ugotować.
W pracy nawet spoko. Pomijam fakt, że przy pierwszym załadunku pojawił się lekki "zawał", czyli ogólne wkurwienie na zaistniałą sytuację. Okazało się, że ładując 3 ostanie klatki popsuła się lodóweczka i całego tira trzeba rozładować i załadować jeszcze raz. Myślałem, że jestem loaderem, a nie unloaderem :P cieszę się, że chodzę do pracy bo przynajmniej na chwilkę o wszystkim zapominam. Pozwala mi to odpocząć psychicznie. Trochę pośmieję się z chłopakami, troszkę porozmawiam. Mariuszek jest chorutki, więc nie może się śpieszyć. Troszkę to niestety wykorzystuję... Odbyłem rozmowę z "górą". Powiedziałem o ustaleniach pani onkolog, kiedy zaczynam, jak wygląda sytuacja. Z racji tego, że zostało mi jeszcze dużoooooo urlopu poprosiłem o sobotę i niedzielę wolną. Wpisano mi w system okres chorobowy. Na kolejne 4 tygodnie chorobwe, potem 5 kolejnych specjalnie opłacanych ze względu na moją chorowatość, a na koniec tydzień urlopu. I tak mija mi dzień, coraz bliżej do pierwszego dnia chemioterapii. Coraz większe mam obawy, ale jakoś się trzymam. W końcu nie może być zawsze źle i wierzę, że po 9 tygodniach, no może troszkę dłużej i dla mnie zaświeci słońce.
Uświadomiłem sobie, że z mojej wizualnej przemiany w postaci nowej fryzury nici. Pewnie po chemii wypadną mi włosy i trzeba będzie to przesunąć w czasie. Już się tak cieszyłem z tych moich włosków.
Jestem niesamowicie zajarany płytą "Ludzie sztosy" duetu Dwa Sławy. Chłopaki odjebali kawał dobrej roboty, a ja nie mogę przestać jej słuchać. Zostałem wciągnięty w wir dwu sławowy. Jak tylko wyzdrowieję na pewno udam się na jakiś ich koncert. Może ktoś zorganizuje go tutaj w Uk. Postaram się również o cd bo takie cudo warto mieć na półce. Generalnie ostatnio zapuściłem się w kupowaniu płyt i trzeba nadrobić zaległości :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz