Święta minęły spokojnie. Obdarowałem wszystkich, u których spędziłem święta prezentami. Wszyscy byli szczęśliwi, więc prezenty trafione :) ja już swój dostałem, więc nic więcej nie chciałem.
Troszkę podjadłem, popiłem, ale delikatnie bardzo. Sielanka normalnie.
Sylwestra też spędziłem z rodziną. Był i polski i angielski, ale niestety szampan ten sam, a i życzenia tylko raz składane. Zawsze się zastanawiałem czy gdybyśmy składali je dwa razy czyli na polskiego i angielskiego to spełnią się dwa razy czy może nie spełnią się w ogóle? :)
Coś mnie tak pobolało. To głowa, to ręka, to noga. Pewnie to stres schodzi jeszcze. W końcu to największy zabójca w dzisiejszych czasach.
Nie mogłem doczekać się już powrotu do pracy. 5 stycznia zbliżał się wielkimi krokami i po prawie 6tygodniach odpoczynku czas wrócić do pracy. Stęskniłem się za tymi mordami z pracy. Jako, że mój powrót do pracy zbiegł się z wizytą u onkologa już wtedy wiedziałem, że będę zasypiał na stojąco w pracy, chociaż w między czasie zatwierdzono u góry jedną, dodatkową 15minutową przerwę to może nie będzie tak źle. Będę martwił się później.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz