Albo ja jestem słaby albo Wy słabo trzymaliście kciuki. Przegrałem
ostatni mecz i nie awansowałem. Znowu trzeba bić się o awans. Trudno.
Długi weekend teraz także na pewno coś uda mi się rozegrać. Nóż uda mi
się coś ugrać.
Uwaga! Dopadło mnie przeziębienie. Chwilę po
przebudzeniu myślałem, że już będę finiszował. Na szczęście po śniadaniu
o 17 poczułem się troszkę lepiej. Chyba mój układ odpornościowy walczy z
całych sił z komóreczkami nowotworowymi i zapomniał bronić mnie przed
przeziębieniem. Muszę mu pomóc. Plan na piątek to wizyta u dentysty,
potem gorąca kąpiel, dużooooo tabsów, termoforek, kołderka i Łasuszek
pod kołderką. Taki zestaw MUSI postawić mnie na nogi.
Poza tym mój
ząb chyba wyczuł pismo nosem i zaczął mnie pobolewać. Jeszcze wczoraj
nie dopuszczałem myśli o jego usunięciu, a teraz coraz częściej taka
myśl mi przychodzi do głowy. Oczywiście dentyście nie będę doradzał co
ma robić bo będzie wiedział lepiej ode mnie. Aczkolwiek mam nadzieję, że
na konsultacji w piątek się nie skończy i coś mi tam porobią co bym
kolejny raz nie musiał tam jechać. Drogę do szpitala znam na pamięć. Tak
samo jak rozkład jazdy pociągów i autobusów.
Z organizacji
pomagającej mi w skarżeniu tego doktorka od siedmiu boleści dostałem
numer telefonu do fundacji, która charytatywnie transportuje chorutkich
ludków takich jak ja na chemioterapię do szpitala w Sheffield. Będę się musiał
zgłosić do nich przed drugą chemią. Na pierwszą pojadę sam.
Dopóki mam siłę chciałbym wszystko robić sam. Poza tym ciągle czekam na
jakąś odpowiedź z NHSu dotyczącą tej złożonej skargi. Od tygodnia
próbuję również zadzwonić do swojego adwokata w tej sprawie. Zawsze
jednak coś innego mi wypada i nie mogę się zebrać.
Przesunięta
chemia oznacza możliwość pójścia do fryzjera jeszcze raz. Z tym, że jest
problem. Mój fryzjer wrócił do swojego kraju. Do Pakistanu. A może do
Kurdystanu. Mniejsza o to. Pojechał bawić się z rodziną i kozami. Mam
nadzieję, że tylko na wakacje i za jakiś czas wróci bo po chemii odrosną
mi piękneeee włoski i gdzieś je ścinać będę musiał :)
Ostatnia
nocka właśnie dobiega końca. Jeszcze przerwa. Powrót do pracy na chwilkę
i do domu. Do wyra. Do Łasuszka. Trzeba wstać wcześnie, żeby całego
dnia nie przespać.
Zauważyłem, że strasznie szybko się męczę w
pracy. Dopóki pracuje sam jest wszystko w porządku, ale jeśli rzucą mnie
do kogoś to ten ktoś narzuca normalne tempo, które jest dla mnie za
szybkie. Masakra jakaś. Może jak teraz odpocznę przez weekend będzie
lepiej :)
Jak juz wybierasz sie do fryzjera to ogol sie na lyso, zanim zaczna wypadac ci wlosy. Ich widok z rana na poduszce moze cie zalamac. Lepiej ich juz nie miec. Brwi bardzo rzadko sie traci, wiec nie bedziesz widzial roznicy.
OdpowiedzUsuńMezowi ktos tak doradzil i tak zrobil
OdpowiedzUsuńDziękuję ślicznie za radę. Jestem świadom skutków ubocznych chemioterapii, ale dopóki nie będę ich tracił, dopóty będę chciał je zachować :) poza tym po ostatnich życiowych przejściach widok wypadających włosów jest najmniejszym problemem. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i trzymama kciuki zeby wszystko dobrze sie zakonczylo :)
OdpowiedzUsuńJeszcze raz bardzo dziękuję :)
OdpowiedzUsuń