piątek, 9 stycznia 2015

8 Listopad

Jak zwykle wstałem lekko zajebnay mułem. Pracuję na nocną zmianę, więc chodzenie spać gdy jest ciemno i wstawanie gdy jest ciemno nie należy do przyjemnych. Po śniadaniu o 16 stwierdziłem, że czuję się na tyle źle, że znajdę transport i udam się do angielskiej izby przyjęć, gdyż moja wspaniała przychodnia w weekendy jest zamknięta. Oczywiście nie mam do nikogo o to pretensji. Baaa cieszę się bo to prawdopodobnie uratowało mi życie.  Przynajmniej na razie.
O dziwo na A&E nie czekałem długo na wizytę. Powiedziałem o swoich problemach z brzuszkiem, że tabletki nie pomagają, że dieta nie pomaga. Pan doktor po wywiadzie i badaniu stwierdził, że diagnoza na temat bóli brzucha postawiona w przychodni jest właściwa. Po badaniu wspomniałem o guzie na jąderku. Zaczęło się. Najpierw jeden lekarz, potem drugi, potem badanie siuśków na infekcje. Diagnoza nie została postawiona, ale stwierdzono, że na pewno guz jest na jądrze i trzeba to sprawdzić. Został wystosowany list do oddziału urologicznego, z którego powinienem oczekiwać kontaktu w najbliższych kilku dniach.
No i kurwa zacząłem się martwić. Chociaż martwić się to za mało powiedziane.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz