Wybiła 15 i zostałem zaproszony do gabinetu. Najpierw wywiad z konsultantką, badanie brzuszka, blizny, pozostałości po moim prawym jądrze.Cholernie gorąco było w tym pokoju i pociłem się jak szczur i to na pewno nie ze stresu. Pani konsultantka z notatkami udała się do Pani doktor i poprosiła o chwilkę nim mnie zawołają, więc czekam. Otworzyłem sobie drzwi co bym się nie udusił. Długo nie czekałem, więc koszulki wykręcać nie trzeba było. Udałem się do kolejnego gabinetu.
Wjechała Pani doktor, dosłownie wjechała gdyż jeździ na wózku, była pani konsultantka i pani pielęgniarka. Brakowało chleba, soli i czerwonego dywanu, a to wszystko dla prostego chłopca z Polski :)
Zapytano o znajomość angielskiego. Perfekcyjny nie jest, a mając w głowię możliwość stosowania słownictwa medycznego zaproponowanego tłumacza przyjąłem entuzjastycznie, chociaż prosty zwrot BĘDZIESZ POD OBSERWACJĄ na pewno bym zrozumiał. Skombinowali panią tłumacz przez telefon, niestety w kolejnym pokoju. Kolejne przenosiny, przywitanie itp. Pierwsze pytanie: czy wiem po co tu jestem? Nie kurwa, mam za dużo czasu i zwiedzam szpitale, na onkologicznym oddziale jeszcze nie byłem. Powiedziałem ładnie pełnym zdaniem, że miałem raczka niezłośliwego, że wyniki są dobre i najprawdopodobniej zaproponuje pani obserwację. "Nie proszę Pana. Ma Pan złośliwy nowotwór i jest przerzut"!!! WTF!!!!!!!
KURWA ZNOWU MAM NOWOTWÓR!!!!!
Poczułem się jak w grze,w której nie "zasejwowałem" swojego poprzedniego życia i właśnie je straciłem!! Pomyślałem, że to nie może być prawda, jeszcze 10minut temu byłem zdrowy, a ona oczami zrobiła mi tomografię i znalazła przerzut? Ja pierdolę miałem drugie życie i wróciłem do pierwszego. Byłem w szoku, łzy same leciały mi po policzkach. Czułem się jak kupa, chociaż nie wiem jak ona się czuje. Nie spodziewałem się tego, nie potrafię opisać co wtedy czułem, co miałem w głowie. Pamiętam tylko, że przerzut ma 8mm i jest w dolnej okolicy brzucha.Pani onkolog powiedziała, że nie wie dlaczego udzielono mi błędnych informacji.
Powiedziano o dalszym przebiegu leczenia, o banku nasienia, o kolejnej wizycie. Kolejne badanie krwi. Byłem tak nabuzowany, że bałem się, że będzie tryskać po ścianach. W drodze na dworzec dałem znać mamie, kuzynowi i znajomym, że wracam do punktu wyjścia. To było straszne mówić drugi raz mamie, że jednak raczek dalej jest. Wsiadłem w pociąg i pojechałem. Z płaczem, słuchając Peerzeta, czułem, że to jednak nie mój dzień.
W pracy powiedziałem o wszystkim. Dostałem wsparcie, zapewniono mnie, że niczym mam się nie przejmować, że oni wszystko zorganizują. Gdy tylko będę czegoś potrzebował mam dać znać, a oni we wszystkim mi pomogą. Jestem bardzo wdzięczny całej nocnej zmianie. Pierwszy raz poczułem wsparcie tylu osób na raz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz