Wczoraj miała być ostatnia nocka. Nie była. Z jednej strony to dobrze.
Dalej będę wśród ludzi, dalej będę mógł budować swoją psychikę. Im
silniejsza tym lepsza. Z drugiej jednak jestem wkurzony. Byłem
przygotowany mentalnie na 3dniową wizytę w szpitalu i dupa. Przez
wielkie "D"! Znowu trzeba czekać, dalej będę się stresował. Może przy
kolejnej wizycie będzie go mniej.
W pracy nie wytrzymałem do 6rano.
Byłem tak padnięty po całodziennym lataniu między szpitalami, że po
pierwszej przerwie zapytałem czy nie mógłbym pójść do domu. Zgodzili się
od razu. Wylądowałem po 4 w łóżeczku i obudziłem się dopiero koło 14.
Budziłem się, miałem płytki sen. Trząsłem się znowu. Nienawidzę tego.
Czuje się wtedy taki bezbronny. Nie potrafię nad tym zapanować. Muszę
porozmawiać o tym z panią psycholog.
Wykonałem telefon do mojej
prowadzącej pielęgniarki w sprawie dentysty. Piątek godzina 10. Konsultacja. Mam nadzieję, że zakończy się zalepieniem ząbków i będę
mógł w spokoju przygotowywać się do chemii.
W pracy poprosiłem o
urlop na czwartkową nockę, abym w spokoju mógł rano wypoczęty udać się
do Sheffield. Chyba pomyślę nad miesięcznym biletem :P taniej będzie.
Dobrze, że tylko jedna wizyta bo mam teraz długi weekend i szkoda piątku
marnować na szpitale.
Ugotowałem pyszną zupę pomidorową. Byłem na
zakupach w Tesco. Zrobiła mi się jakaś cholernie boląca rana na
podniebieniu. Moje zwierzątko mniej boli niż to podniebienie. Dostałem
maść i mam nadzieję, że mi przejdzie. Jak się sypie to wszystko na raz.
Dzisiaj
uświadomiłem sobie jak WIELKIM I WSPANIAŁYM gestem była kartka i
pieniążki, które dostałem. Mam nadzieję, że Ci wszyscy, którzy się tam
wpisali, Ci którzy trzymają za mnie kciuki, mają świadomość ile to dla
mnie znaczy. Jak jest to dla mnie ważne. To jest coś czego tak naprawdę
nie da opisać się słowami. Z jednej strony jest to mega uczucie, to jest
zajebiste uczucie. Z drugiej strony to bardzo wzruszające i za każdym
razem gdy patrzę na te kartki zaczynam płakać.
Zaliczyłem wypad do
przyjaciół- sąsiadów i największego, małego przystojniachy na dzielni :)
od razu z miejsca wujek Mariusz dostał bojowe zadanie operatora
wywrotki :)
Poza tym od dawien dawna obejrzałem "Na wspólnej".
Cholera jasna ileż tam się zmieniło!! W "modzie na sukces" pewnie piliby
dalej tą samą herbatę, a tutaj takie zmiany. Czas chyba nadrobić
zaległości.
W Fifie pozostał mi ostatni mecz. Potrzebuje zwycięstwa
do awansu do 5ligi. Tak to jest jak się nie wykorzystuje sytuacji, które
się ma to potem trzeba bić się o awans w ostatnim meczu. Proszę o
zmianę intencji trzymanych kciuków. Walkę z raczkiem zostawiamy na
później. Teraz najważniejszy jest awans :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz