piątek, 9 stycznia 2015

19 Listopad

10 najgorszych dni w moim życiu. Przynajmniej wtedy tak mi się wydawało. W końcu wizyta u urologa. Pewnie coś się wyjaśni. Albo w tą albo w tą. Albo przestanę się stresować albo dopiero zacznę. Na wizytę do szpitala pojechała ze mną moja eks. Bardzo miło z jej strony, że nie zostawiła mnie wtedy samego. Podziękowałem jej za to. Jeśli to czytasz to dziękuję Ci jeszcze raz.
Zostałem bardzo szybko przyjęty przez pana doktora. Jak zwykle wywiad, badanie paluszkami i zmiana gabinetu na jego pokój. Usłyszałem,że nie wygląda to dobrze i trzeba zrobić badania. Skan i markery nowotworowe. Bardzo szybko zostało wszystko zorganizowane. Podczas skanu poprosiłem o wgląd do monitora. Już wtedy wiedziałem, że to nowotwór. Ciemna zmiana- ok, jasna zmiana- nowotwór. Ze wszystkim zaczekałem jednak do ponownej wizyty z doktorem. Pobranie krwi nie należy według mnie do najmilszych czynności, ale jak mus to mus. Szybki powrót do pokoju doktora i diagnoza.


MA PAN NOWOTWÓR.


Ja pierdolę to było straszne. Mimo, że w głowie siedziała mi taka myśl to do samego końca miałem nadzieję. Mimo, że widziałem na skanie, że to nowotwór wierzyłem, że może to nie to. 
WTF!!! Jak ten baran z przychodni mógł się pomylić!!! Jak kurwa mógł dopuścić do tego, że bez żadnych badań wypuścił mnie do domu!! Jak to jest możliwe, że pomylił dwie części ciała!!  Świat mi się zawalił.

Co miałem zrobić? Wrócić do domu i powiedzieć mojemu kochanemu mruczącemu, puszystemu, rudemu dziecku, że już nie jest jedynym zwierzątkiem w domu bo tatuś ma raczka? Jak ja to powiem mamie? Milion myśli w głowie i ta najgłośniej się dobijająca : chłopie masz raka!!! 

Pozbierałem się lekko z krzesła i udałem się do gabinetu obok w celu ustalenia terminu operacji i innych badań. Dobrze, że była ze mną ex bo nie za dużo pamiętam z tego ustalania. W drodze powrotnej do domu dostałem telefon, że doktor, który będzie mnie operował zgodził się na zmianę terminu operacji z początku grudnia na 24 listopada. Super. Im szybciej tym lepiej.
W pracy powiedziałem co się stało i poszedłem na zwolnienie chorobowe.  Jeszcze tylko spotkanie przedoperacyjne jutro rano i mogę dać się kroić, a raczej wykroić. Wykroić moje prawe jąderko. To znaczy, żeby była jasność przestałem je kochać w momencie, gdy dowiedziałem się, że jest chorutkie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz